Ponownie wraca dzisiaj Słowo mówiące, że Pan Bóg wielokrotnie przemawiał do nas przez proroków, a w ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna. Bo rzeczywiście całe dzieje Zbawienia, historia Izraela, cała seria wydarzeń z historii tego ludu, przygotowywały moment, żeby Zbawiciel mógł przyjść na świat. Bóg stał się człowiekiem. Zamieszkał pośród nas, okazując nam największą miłość. A dzisiaj słyszymy, jak św. Paweł mówi „Kiedy nadeszła pełnia czasu, Bóg posłał swego jedynego Syna”. Pełnia czasu – czyli najważniejszy moment dziejów świata i człowieka, przygotowany przez Boga i mający znaczenie dla wszystkich ludzi, do końca czasów. Nie ma większej miłości jak ta, że Bóg staje się człowiekiem, we wszystkim do nas podobny oprócz grzechu, że życie za nas odda na krzyżu. Nie ma większej miłości.
Ale też dzisiaj słyszymy, jaki dar przynosi Chrystus człowiekowi. Szczególny dar – chce nam przywrócić synostwo Boże. Abyśmy, mając Jego Ducha, w każdym czasie wołali do Boga „Abba, Ojcze!”. Żebyśmy nie byli niewolnikami, ale synami. To jest ten szczególny dar – uczynić nas na nowo synami Boga.
Kiedyś utraciliśmy ten dar synostwa, kiedy człowiek popełnił pierwszy grzech – powiedział Bogu: nie będę Ciebie słuchał, nie wierzę w Twoją miłość. I porzucił Boga, i stał się niewolnikiem grzechu. Na rożne sposoby poszukującym życia bez Boga i poza Bogiem. Myśląc, że to jest wolność, a wchodząc często w coraz większe niewole. Oderwany od Boga, utraciwszy synostwo Boże, stawał się często niewolnikiem samego siebie. Nie trzeba chyba podawać przykładów, jak wiele jest tego niewolnictwa. Człowiek odrzuca Boga, siebie stawia na Jego miejsce, sam poszukuje tego, co według niego przyniesie mu życie, szczęście. Ogarnięty pożądaniem porzuci żonę, skrzywdzi dzieci i będzie szukał szczęścia gdzieś dalej. Zniewolony pieniądzem stanie się zachłanny, zazdrosny, nieuczciwy. Może nawet stać się zabójcą i mordercą dla chęci posiadania. Owładnięty egoizmem nie będzie wdzięczny ani ojcu, ani matce, będzie żył dla samego siebie. Ogarnięty jakąś chorą ideologią będzie szerzył bezbożne myśli, sądząc, że to jest postęp, bo „tak mnie się wydaje”.
Pamiętamy z ostatniej niedzieli list biskupów ostrzegający przed zagrożeniem rodziny, przed wychowaniem młodego pokolenia daleko od Boga, od moralności, przed wychowaniem deprawującym. Jaki podniósł się krzyk, we wszystkich mediach. Jakże jesteśmy zniewoleni tą pseudonowoczesną wizją człowieka! Że człowiek, który porzuci Boga, ma prawo czynić ze swoim życiem wszystko, co zechce. Często kosztem drugich. Mogę wybrać płeć, mogę wybrać związek taki czy inny, mogę krzywdzić drugich, mam takie prawo. Jakież zniewolenie! Pod pozorami nowoczesności, postępu, nowej filozofii. A tak naprawdę jest to narzucanie demoralizacji i sianie prawdziwego zła. Widzimy, jak ta niewola zapuszcza w sercach ludzkich korzenie. Ilu ludzi jest zwolennikami aborcji! Uważają, że mają prawo decydować o cudzym życiu. Nie mamy tego prawa. Ale niewolnik będzie szukał tego, co dla niego wygodne. Nie kieruje się sumieniem, łaską wiary, wolą Boga…, tylko moje „ja” się liczy.
Odwiedziłem w tych dniach pewien dom starców, osób samotnych, i spotkałem tam u wielu osób rzeczywiście głęboką samotność. Szczególnie w kontekście Świąt było to bardzo bolesne. „Masz dzieci? – Mam, ale nawet do mnie nie zajrzą”. Człowiek nowoczesny nie ma czasu dla starego człowieka. Jest zbyt zajęty sobą – niewolnik samego siebie. Nawet zapomina o tym, kto mu dal życie. Nie ma wdzięczności. To niewolnictwo ma wiele oblicz, wiele postaci. Człowiek-niewolnik, tak jak pamiętamy z Ewangelii, to marnotrawny syn. Był w domu Ojca i było mu źle, postanowił odejść. Szukając wolności, jak mówi Ewangelia, roztrwonił pieniądze z cudzołożnicami. Bawił się, bawił, aż zszedł do samej nędzy. Myśląc, że jest wolny, stal się niewolnikiem.
Chrystus przychodzi, aby dać nam swojego Ducha, abyśmy w każdym czasie nie byli jak niewolnicy, ale synowie, do Boga wołając „Abba, Ojcze!”. Człowiek wolny wolnością prawdziwą. Jaka to jest wolność? Trzeba patrzeć na Jezusa Chrystusa, czytać Ewangelię, rozważać Jego życie – tam jest wolność. Człowiek wolny umie kochać, przebaczać, daje drugiemu prawo do własnego myślenia. Okazuje miłosierdzie, nie gorszy się nikim, ale każdemu ukazuje prawdę, którą jest Bóg. Człowiek wolny w każdym czasie jest poddany Bogu, wierzy w Jego miłość i doświadcza tej miłości. Chrystus jest wolny zawsze – i kiedy jest otoczony przez tłum wielbicieli, i w Ogrodzie Oliwnym, i kiedy wisi na krzyżu, jest wolny. Bo Bóg Ojciec jest Jego mocą. Dlatego zawsze wola do Boga „Ojcze!”. W najtrudniejszej godzinie życia nie wątpi w miłość Ojca. „Ojcze!”.
Przynosi nam ten dar, aby żaden z nas nie był niewolnikiem, ale synem, i w każdym czasie wolał „Ojcze!”. Ten, kto ma Ducha Bożego, umie przeżywać radość i umie przeżywać cierpienie. Umie przeżywać młodość i przeżywać starość. I w każdym czasie jest wolny. Może być nawet uwięziony i prześladowany – jest wolny. Bo Bóg jest jego Ojcem. I w świecie porusza się nie sterowany przez mody lub takie czy inne poglądy, ale Bóg jest jego wolnością. Bóg mu daje rozeznanie, jak żyć i co wybierać. To jest ta wolność, która tylko od Boga przychodzi.
W każdym czasie wołać do Boga „Abba, Ojcze!”. Kościół w pierwszym dniu nowego roku stawia przed nami Dziewicę Maryję – przykład takiej wolności. Ta wolność była Jej dana od Boga. Ona wiedziała, że największa mądrość życia to słuchać Boga, pełnić Jego wolę. „Niech mi się stanie według słowa Twego” mówiła w chwili Zwiastowania. Dzisiaj czytamy o Niej, że widząc te wszystkie wydarzenia, te sprawy, zachowywała je w swoim sercu i rozważała je, czyli żyła wydarzeniami, które od Boga przychodzą i o Bogu mówią, i do Boga prowadzą. Była wolna – i rodząc w Betlejem w szopie swojego Syna, i stojąc pod Jego krzyżem. Była wolna wolnością, jaką daje Bóg. Była wolna od rozpaczy, wolna od lęku, pośrodku największego cierpienia była wolna tą wolnością, która jest głębokim przekonaniem: Bóg jest ze mną i mnie kocha.
Taki dar przynosi nam Chrystus. Abyśmy byli synami Boga, którzy dzisiaj pełnią wolę Boga i to ich czyni wolnymi. Przechodzą przez ten świat i wiedzą, jak żyć. Przyjmują trudne nieraz wydarzenia życia i do Boga wołają „Abba, Ojcze, bo i cierpienie od ciebie przychodzi, i cierpienie z Tobą przejdę, i największą chorobę z Tobą udźwignę, bo jesteś moim Ojcem”. Jak otrzymać ten dar? Słyszymy dzisiaj – Chrystus udziela go przez swojego Świętego Ducha. Prosić o Jego Ducha, którego posyła wszystkim wierzącym w Niego. Czy też jak Maryja rozważać Boże Słowo, wsłuchiwać się w nie, żyć nim, żeby poznawać Boga i poznawać Jego wolę i Jego miłość. Stąd pochodzi wolność dzieci Bożych. Błagajmy o ten dar, bo ci, którzy są synami Boga, są dla każdego pokolenia jak światłość świata i sól ziemi, pokazujący, gdzie jest prawdziwe życie i gdzie jest zbawienie. Chrystus przychodzi, wysyła do serc naszych Ducha, który woła „Abba, Ojcze!”. A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej. Niech Pan Bóg nam udzieli obficie w nowym roku tego daru swojego synostwa. Amen.